Wednesday, September 9, 2009

przedwojenny pop • serenada osiołkowa i złote dni radia

Podmiot liryczny pochodzącej z lat trzydziestych XX wieku piosenki Donkey Serenade chciałby śpiewać serenadę pięknej señoricie. Ona jednak nie chce słuchać, więc señor decyduje się śpiewać osłowi. Osioł słucha, urodę ma nawet względnie okej, lecz niestety zamiast śpiewu wydobywa się z niego zabawny odgłos. Poczucie humoru nie najwyższego lotu, ale piosenka i tak genialna, szczególnie w wersji niejakiego Allana Jonesa. Najważniejszy jest tu naśladujący stukot kopyt rytm, który mógłby pochodzić z automatu perkusyjnego, gdyby takie wówczas istniały. Do tego jakaś kosmicznie głupia partia fujarki. No i najróżniejsze elementy aktorsko-operowe w śpiewie. Całość aż trudno ogarnąć, choć majstersztyk ten nie ma nawet trzech minut.

Piosenkę, właśnie w tym wykonaniu, poznałem dzięki soundtrackowi z Radio Days (Złote dni radia) Woody’ego Allena. Polecam ten film, fascynujący obraz Ameryki lat trzydziestych i czterdziestych. Radio było wtedy głównym nośnikiem informacji i rozrywki, a jak się ostatnio dowiedziałem, 75% ludności USA rozpoznawało dyrektora radiowej NBC Orchestra,  dyrygenta Arturo Toscaniniego. Dyrygent gwiazdorem – ciekawe czasy.

Allan Jones – Donkey Serenade:

Z Internet Archive można pobrać tę i inne piosenki Allana Jonesa. Wszystkie dobre.

Obrazek z Wikimedia Commons. Wprawdzie inna epoka i kraj, ale po prostu nie mogłem go nie dać. A bibisyna polecam, trwa epoka Internet Days, więc można słuchać np. BBC 3 (klasyka) i BBC 4 (gadanie), aż nam spuchnie. Do “czwórki” (gdzie usłyszałem te dane o Toscaninim) trzeba mieć zainstalowanego realsyna, polecam zamiast niego RealAlternative.

[Via http://placowkapostepu.wordpress.com]

No comments:

Post a Comment